Tytuł trochę na zaczepkę. Pytanie jednak absolutnie zasadne.
Odpowiedź jest dość prosta. Masz bowiem tylko dwóch przeciwników. Statystykę i… siebie samego.
Statystycznie rzecz ujmując, sukces w życiu zawodowym osiąga m/w co dwudziesta osoba (ujmując temat optymistycznie – żebyś się nie załamał Basta-Czytelniku). Definicja tego sukcesu może być bardzo różna. Dla uproszczenia jednak przyjmijmy, że mowa o awansie w strukturach firmy i wędrówka przez kolejne jej szczeble. Logika prowadzi nas więc do bardzo prostego wniosku: im wyżej jesteś, tym powiększa się liczba osób, z którymi konkurujesz. Innymi słowy, rzeczona statystyka coraz mniej Ci kibicuje.
Drugi przeciwnik jest czasami nawet potężniejszy niż poprzednik. Mierzysz się bowiem z własną naturą. Sukces w życiu zawodowym zawsze coś kosztuje. A to jakiś nieznany wcześniej wysiłek, a to wejście w temat, zupełnie poza twoją strefą komfortu. Momenty niepewności, obaw czy innych pochodnych się mnożą. Ludzie bardzo często chcą „coś” w życiu osiągnąć. Dużo mocniejsza jest w nich jednak inna emocja. Strach przed nieznanym. Czasami paraliżuje, a czasami po prostu nie dopinguje. I to wystarczy, żebyś odpuścił. Każdy by przecież odpadł z maratonu, gdyby przy kolejnych przeszkodach, słyszał tylko „a po co Ci to było, odpuść temat i wracaj do domu, gdzie wygodnie i ciepło”, albo „ciesz się z tego, co masz… po cholerę Ci kolejne wyzwania… pójdziesz w nowe, a nuż Ci się nie uda”.
I tak mijają lata, a Ty żyjesz tak, jak chcesz lub tak jak Ci wychodzi.
Aż do momentu, kiedy przychodzi olśnienie, chwila nadziei na zmianę kursu. Ta nadzieja siedzi… w logice (lof logika). Dociera do Ciebie, że przecież statystyka dzieje się tłumom. Ludziom, którzy albo są przeciętni, albo tę przeciętność akceptują. Nie myślą zbyt wiele, bo wnioski często trudne (nie mylić z bezmyślnością). Nie planują, bo plany czasami nie wychodzą. Nie lubią, jak coś im nie wychodzi. Strategia na życie jest prosta, planuj to, co wiesz, że Ci wyjdzie. Tak rodzi się coś, co niektórzy nazywają szczęściem (= spokojem), inni zaś statystyczną szarością. Każdemu wedle potrzeb.
Ty jednak już dziś jesteś o krok do przodu. Przez ostatnią minutę (być może z kawałkiem), chcąc nie chcąc, myślałeś o sobie. Czytając o statystyce sukcesu, pewnie wzrok przejechał się po ludziach, którzy Cię otaczają (jeśli siedzisz właśnie w pracy). To próba oszacowania, kto jest tym dwudziestym wybrańcem. Jeśli nie padło na Ciebie, trudno. Wiesz jednak, że masz wybór. Dziś możesz zdecydować, którędy wiedzie twoja droga. A potem już z górki, trzeba tylko dopilnować, żeby ten scenariusz się sprawdził.
Witaj. Skąd pochodzą te statystyki? Nawet jeśli są przybliżone to ciekawa jestem źródeł, bo coś się we mnie buntuje jak czytam, że statystycznie 5% populacji (?) osiąga sukces. Raz że wydaje mi się to mega mało. Ale OK, liczby czasem zaskakują. A dwa, że ostatnio mam problem z różnymi mądrze-brzmiącymi miarami niemierzalnego.