Dlaczego musisz zacząć dobrze zarabiać?
Zdjęcie: fot. Jeff Sheldon
3 grudnia 2014 Życie 7 komentarzy

Dlaczego musisz zacząć dobrze zarabiać?

Kilka tygodni temu pisałam o tym jak mają się kobiece negocjacje wynagrodzeń, do mojej podróży do Barcelony. Dziś piszę z krainy Gaudiego, winem i jamon'em płynącej.

Jeśli jesteś właśnie w pracy, nie chcę Cię wkurzać, ale… ja nie! Hiszpania, jest jak zwykle urokliwa, pyszna i pachnąca.

Ale nie o podróżach chciałam.

Pamiętam jak x lat temu byłam w Walencji na Erasmusie. Wychodząc o 8-ej rano z imprezy, przy barze minęłam dużo starszego człowieka. Na oko, z osiemdziesiąt-parę lat. Usiadł na wysokim krześle i zamówił… szklankę mleka. Otworzył gazetę i czekał, aż zejdzie się reszta towarzystwa starszych pań i panów.

Ten widok bardzo mnie zaskoczył, bo w Polsce starość jest raczej kojarzona z udręką. Jakbym miała to przedstawić na obrazku, to wkleiłabym widok staruszek, czekających zimą na wiecznie spóźniony tramwaj. Coś w stylu:

Zrzut ekranu 2014-11-30 o 16.44.34

Daleko od popijania ciepłego mleka przy barze, co?

No i potem oczywiście życie towarzyskie jubilados (hiszp. emerytów). Granie w bule po parkach, potańcówki, dalekie podróże. Mogłabym to długo opisywać, ale pewnie już wszyscy łapiemy o co chodzi.

Pamiętam, że kiedyś, dawno temu, postanowiłam sobie, że jak dorosnę, będę żyć lekko. W miejscu ciepłym, miłym i wygodnym. Bardzo daleko od zimowych przystanków, polskich emerytur (lub ich braku) i kolejek w NFZ.

I tu właśnie zaczyna się point’a. Bo myślę też, że to tu i teraz jest moja dekada. Rozglądając się dookoła widzę mnóstwo ludzi, którzy żyją mottem „jeszcze mam czas”. Teraz się bawię, a kiedyś będę się martwić o pieniądze, przyszłość, całą-tę-nudę.

Ja mam odwrotnie. Myślę, że o pieniądzach można i powinno się rozmawiać. To jest część naturalnego planowania swojej przyszłości. A jednak, ten temat w Polsce jest wciąż owiany smugą tajemnicy/wstydu/tabu. Często łączymy chęć zarabiania pieniędzy z wyścigiem szczurów, lub innymi takimi. Mówi się, że jak bogaty, to na pewno złodziej albo cham. Skrót myślowy, ale na pewno go znacie.

Znam wiele osób, które o przyszłości/starości myślą podobnie jak ja. W kategorii: wygodnie. Te same jednak osoby, w dużej części dziś, zarabiają znacznie poniżej swoich możliwości. I z jakiejś przyczyny nie decydują się tego zmienić. O podwyżkach nie rozmawiają, pracy zmienić nie chcą. Jest jak jest. Jak wysiedzę swoje, ktoś kiedyś na pewno mnie doceni.

Dobrze jest nie być roszczeniowym, ale często, to co widzę obija się raczej o finansową głupotę. Niestety.

Kończąc, jeśli Ty też na starość chciałbyś omijać zimowe przystanki, twój czas właśnie się zaczął. Nie lekceważ swoich dzisiejszych zarobków. Pytanie brzmi: czy zarabiasz zgodnie ze swoimi kompetencjami i potencjałem? Jeśli nie, być może warto coś zmienić…

Basta na pewno o chamstwo Cię nie posądzi. Co najwyżej, o apetyt na dobre życie. I przyklaśnie po cichu.

7 komentarzy
Poprzedni To nieprawda, że co Cię nie zabije, to Cię wzmocni Następny Z cyklu korpo-słownik: ESKALACJA

Zrezygnuj

Jola Sławska

Przemyśle to. Jak zwykle po Twoich tekstach:) a Barcelony zazdroszczę tak po ludzku!

Oczywiście fajnie mieć dużo kasy ale mleko w barze można sobie walnąć nawet jak się jej ma mało. Zresztą wiele miłych rzeczy, jeśli nie większość, dużej kasy nie wymaga. Poza tym dobrze postać sobie w zimie na przystanku, to hartuje.

Do hartowania to morsowanie albo bieganie a nie stanie na przystanku 😉

https://image-store.slidesharecdn.com/585506d3-58b5-44de-bbf2-a32692dc30ff-medium.jpeg – i wszystko w temacie….

No super, apetyt mozna miec, ale nie zawsze jest sie go w stanie zaspokoic (i nie mowie tu o zadnym „przejadaniu sie”). Nawet najbardziej doceniajacy pracownika menadzer moze sie zderzyc ze sciana w postaci top-managementu, ktory jednym glosem mowi o braku budzetu na podwyzki, czy tez generalnie nie wyraza zgody na jakiekolwiek zmiany plac? W wielu korporacjach dla wiekszosci pracownikow podwyzki sa mizerne, czasem ledwo wyrownuja poziom inflacji…Pozostaje chyba tylko skakac z firmy do firmy, w pogoni za..szczesciem?

Tak sobie myślę, że za lat jakieś 40 będę mój stary, pomarszczony tyłek wygrzewać w słońcu na Bora Bora. Siedząc w ogromnym kapeluszu, okularach typu „mucha” będę odpalać cygara i popijać driny z palmą. A hartować to ja będę moją starą skórę w słonych wodach Oceanu Spokojnego 🙂 Á bientôt moi drodzy! I to bynajmniej nie na przystanku autobusowym 😉 Cham ze mnie! P.S. Jasne, wszystko zależy kto co lubi. Dlatego ja dzisiaj spinam tyłek a jutro bryluje na salonach 😉 Kto szuka, ten znajdzie! Wiem coś o tym 😉

Mamma mia… po tym tekście zamarzył się mi Triest albo Piran, tudzież austriackie góry… ale jak patrzę w przyszłość, to moją polsko-czeską emeryturę kiepsko widzę 🙂 A w obecnej firmie notorycznie nam powtarzają, ze za drodzy jestesmy (słowa bezpośredniego „lajnmanadżera” do nas wszystkich, powtórzone parę razy w ciągu roku) xP